Czy gry planszowe to tylko zabawki?

Dla osób, które traktują gry planszowe trochę bardziej poważnie, powiedzmy jako swoje hobby, temat tego czy są one tylko zwykłymi zabawkami, zapewne co jakiś czas powraca. Coś jak patyk rzucany psiakowi na spacerze – rzucasz a on go za chwile przynosi i nie masz wyjścia, musisz rzucić ponownie.

Nie uważam się za osobę wiedzącą o grach wszystko, czyli w żadnym wypadku nie jestem alfą i omegą planszówek. Jednak gram w gry planszowe od około 30 lat, ograłem ich naprawdę sporo a od dłuższego czasu są one nieodłącznym elementem mojego życia.

Postanowiłem więc w końcu zmierzyć się z tym nawracającym jak katar pytaniem. Myślę jednak, że zrobić to trzeba na kilku płaszczyznach, bo sprawa nie jest taka banalna jakby się to mogło wydawać komuś, kto planszówki kojarzy tylko z Monopoly lub z chińczykiem, czyli grą, która naprawdę nazywa się Ludo a chińczykiem nazywana jest – o ironio – tylko w Polsce. Ale do rzeczy mości Państwo!

Zabawka czy nie zabawka – oto jest pytanie!

Dla mnie osobiście – podkreślam to, bo każdy ma prawo do swojej opinii – kluczem do odpowiedzi na postawione w tytule pytanie jest słowo “zwykłe”. Dlaczego? Tutaj pozwolę sobie zwrócić się najpierw do części planszówkowej braci, która podobnie jak ja, siedzi w grach planszowych dość głęboko.

Panie i Panowie, wyjmijmy kij z … i wyluzujmy! Co do tego, że gry planszowe to zabawki, ja osobiście nie mam żadnych wątpliwości. W końcu mają one sprawiać, że dobrze się BAWIMY! Innymi słowy, mają nas zabawiać, zatem jak dla mnie są zabawkami w 100%.

Problemem zatem nie jest to, czy są one zabawkami, ale to jak zabawki definiujemy. Najczęściej kojarzą się nam one z dziećmi i zresztą dość słusznie. Mnóstwo zabawek jest tworzonych z myślą o dzieciach i podobnie jest z grami planszowymi. Tylko, że w wypadku gier planszowych, gry dla dzieci to tylko pewna grupa planszówek.

Nie chcę się rozwodzić na definicjami, ale Słownik Języka Polskiego podaje, że zabawka to “przedmiot, którego używanie sprawia komuś przyjemność”. Zatem śmiało mogę powiedzieć: Nie mam więcej pytań Wysoki Sądzie! Gry planszowe to zabawki.

Zabawki dla dorosłych?

Czy ktoś jednak czuje się zaskoczony, że są zabawki dla dorosłych? I nie mam tu na myśli zabawek z kategorii 18+. Nadal poruszamy się po terenie gier planszowych. Zatem teraz warto zwrócić się do osób, które z planszówkami mają mniej wspólnego.

Gry planszowe to idealny przykład zabawek dla osób dorosłych. I tutaj wróćmy do słowa klucza, o którym wspomnieliśmy na początku, czyli słowa “zwykłe”. Przede wszystkim niezwykła jest już sama historia gier planszowych. Chociaż nie da się ustalić, która gra była pierwsza to bez wątpienia te najstarsze nam znane, jak chociażby Królewska gra z Ur, Senet, Mankala czy też Go były grami, w które zagrywali się dorośli, często sami królowie. Zresztą to samo dotyczy gry, którą znają wszyscy – Szachy to także gra stworzona nie dla dzieci. Obecnie jest podobnie.

Mnóstwo gier jest tworzona z myślą o pełnoletnich graczach, chociażby dlatego, że dotykają one ciężkich moralnie dylematów albo sama ich tematyka powoduje, że może nie do końca nadają się one dla młodszych graczy. Tu wystarczy podać takie tytuły jak This War of Mine, Spartakus: Krew i Zdrada czy Hate.

Zatem gry planszowe to bez wątpienia zabawki, ale dość niezwykłe, specyficzne rzekłbym nawet. Chociaż spora ich część jest tworzona dla dzieci i pomaga im rozwijać różne umiejętności (tu wspomnę tylko o mojej ulubionej grze dla dzieci jaką jest Superfarmer oraz Wesoła Farma) to jednak obecnie gry planszowe wręcz nie mogą być traktowane jako “zwykle zabawki” przeznaczone tylko dla dzieci.

Nie mogą, ponieważ właściwe są one już branżą, która zasługuje na oddzielną szufladę w wielkiej szafie zwanej rozrywką. Obok książek, gier komputerowych, komiksów czy filmów i muzyki. Zresztą do głowy przychodzi mi jeszcze inna sprawa. Z grami planszowymi to trochę jak z piłką, niby zwykła zabawka, niby dla dzieci, ale powiedz to głośno w barze wyłączając telewizor podczas finału Ligi Mistrzów!

Powodzenia!